Przejdź do głównej zawartości

Jak działa rynek?



Przyznam szczerze, że nie zamierzałam publikować żadnego posta na ten  temat. Jednak widząc jak wielka panuje ignorancja na temat funkcjonowania rynku, pozwoliłam sobie pochylić się nad tym problemem. I chodzi mi tu zarówno o ignorancję osób, które uważają, że państwo jest od tego żeby chronić obywatela, jak i tak zwanych "wolnorynkowców".  Przy czym mówiąc "ignorancja", mam na myśli niedouczenie osób ślepo powtarzających slogany swoich idoli, "celebrytów ekonomicznych". Moim zdaniem i jedni i drudzy o podstawowych mechanizmach rynkowych zapomnieli i dzięki temu trochę za bardzo "odpłynęli". Jestem też absolutnie przekonana, że taką samą ignorancję zaraz zarzuci się i mnie. Ale jest jedna różnica. Ja nie opowiadam o żadnych szkołach ekonomicznych ani też o żadnych "cudownych" metodach uzdrowienia gospodarki.  Opowiadam jedynie o mechanizmach, do których każda z tak zwanych "szkół ekonomicznych" się odnosi.

Od razu na początku wyjaśnię też, że nie identyfikuję się z żadną "szkołą ekomoniczną", rozumianą jako nurt badawczy, oparty na określonych założeniach co do funkcjonowania gospodarki i natury człowieka. Ani z tą "lewą" ani z tą "prawą". Chciałam tylko przedstawić jak działają podstawowe mechanizmy rynkowe i czemu one właściwie służą.

Może zacznijmy od tego czym jest rynek i od razu uprzedzam, że odnoszę się do najprostszej definicji, a mianowicie do notatki z mojego zeszytu z podstaw ekonomii, gdzie rynek rozumiany jest jako zespół kupujących i sprzedających, których decyzje są od siebie zależne, kształtują podaż, popyt oraz wpływają na poziom cen. Rynek to ogół stosunków wymiennych pomiędzy sprzedającymi, a kupującymi. 

Celem rynku jest równowaga, czyli rynek doskonały.

No to teraz jedziemy po kolei z definiowaniem poszczególnych elementów definiujących rynek, które to definicje również pochodzą z mojego zeszytu do podstaw ekonomii.

Popyt jest to ilość dobra (lub usługi), jaką kupujący chcą i mogą kupić po danej cenie i w danym okresie. 

Prawo popytu mówi o tym, że wyższym cenom dobra odpowiadają mniejsze ilości dokonywanych zakupów, co jest logiczne, ponieważ każdy z nas chce coś kupić zawsze w najniższej cenie, więc łapie "okazje". Czyli spadkowi ceny towarzyszy wzrost wielkości popytu.

Natomiast wzrost i spadek popytu spowodowany jest zmianą jakiegokolwiek czynnika powodującego wzrost lub spadek zainteresowania danym dobrem lub usługą (niekoniecznie musi to być cena)

Podaż jest to ilość dobra (lub usługi), jaką sprzedający zamierzają sprzedać po danej cenie i w danym okresie.

Prawo podaży mówi, że wyższej cenie dobra odpowiada również jego większa ilość, co jest całkiem logiczne, gdyż każdy sprzedawca chce nam zawsze wcisnąć jak najwięcej, po jak najwyższej cenie.

Wzrost i spadek podaży powodują zmiany inne niż cena, które zachęcają bądź też zniechęcają do kupna. Do czynników powodujących te zmiany powrócimy za chwilę

I teraz tak: w gospodarce rynkowej ceny kształtują się na rynku w oparciu o decyzje sprzedających i kupujących, czyli w oparciu o podaż i popyt. Musimy jednak pamiętać o tym, że dostęp do zasobów, z których produkowane są określone dobra i usługi jest ograniczony. W związku z tym, między sprzedającymi istnieje konkurencja o dostęp do zasobów, za pomocą których produkują swoje wyroby oraz do kupujących te wyroby.

Konkurencja ta może być cenowa, jak i pozacenowa, jak na przykład jakość wyrobu, warunki sprzedaży, gwarancje, usługi, finansowanie zakupów, reklama (to są właśnie te czynniki powodujące wzrost i spadek popytu i podaży, czyli zmianę zainteresowania danym wyrobem).

I teraz w zależności od rodzaju konkurencji wyróżniamy rynek konkurencji doskonałej, rynek konkurencji monopolistycznej, oligopol i monopol.

Jeśli chodzi o konkurencję doskonałą, to to jest właśnie to, co tak zwani (czy też nawet zwani przez siebie) "wolnorynkowcy", nazywają wolnym rynkiem. Jakie są zatem założenia tego wolnego rynku?

Po pierwsze: mamy tu wielu kupujących i sprzedających, ale siła oddziaływania pojedynczego uczestnika rynku jest znikoma, gdyż pojedynczy sprzedający i pojedynczy kupujący, w związku ze swoją "pojedynczością" nie ma wpływu na kształtowanie się ceny.

Po drugie: wyroby sprzedawane przez sprzedawców są identyczne pod każdym względem.

Po trzecie: nie ma żadnych barier blokujących wejście na ten rynek zainteresowanym przedsiębiorcom lub też wyjście z niego.

Po czwarte: wszyscy uczestnicy rynku mają pełną informację dotyczącą wszystkich aspektów dotyczących prowadzonej działalności gospodarczej.

I muszę to zaznaczyć, że taki model rynku istnieje jedynie w przypadku identycznych produktów, czyli produktów, które de facto łatwo wytworzyć. I najlepszym przykładem takiego rynku jest właśnie skup warzyw i owoców. Oczywiście, że z pewnością będą tam owoce i warzywa lepszej i gorszej jakości. Ale cenę tych produktów również kształtują wzajemne stosunki między sprzedającymi a kupującymi. Wiadomo, że jeśli któryś ze skupujących poda zbyt niską cenę, to rolnik nie sprzeda mu swoich produktów, ponieważ wie, że znajdzie się wielu takich skupujących, którzy zgodzą się na wyższą cenę, a jeśli takich nie znajdzie, to, żeby cokolwiek sprzedać, będzie musiał obniżyć cenę. Takie są prawa rynku, ale trzeba zaznaczyć że działają one w pełni efektywnie tylko i jedynie na rynku konkurencji doskonałej.

Jakie są zatem założenia konkurencji z drugiego bieguna czyli monopolu?

Po pierwsze: mamy tu do czynienia z jednym sprzedającym bądź też jednym sprzedającym i kilkoma małymi firmami, uzależnionymi od tej jednej, dużej firmy.

Po drugie: jest wielu kupujących ten właśnie produkt

Po trzecie: nie ma bliskich substytutów, czyli zamienników dla tego produktu.

Po czwarte: istnieją bariery wejścia i wyjścia z tego rynku, wśród których wyróżniamy bariery techniczne, jeżeli na przykład aby wytworzyć dany produkt, potrzebujemy bardzo wyspecjalizowanych maszyn, bariery ekonomiczne, jeśli na początku musimy zainwestować dużo pieniędzy w te właśnie maszyny oraz bariery administracyjno - prawne, jeżeli wytworzenie tego produkty wymaga zakupu patentów czy też licencji.

Warto zaznaczyć, że monopol najczęściej występuje w postaci przedsiębiorstw publicznych i pewnie dlatego przedsiębiorstwa państwowe utożsamiane są z tym "złym betonem", który narzuca standard i cenę swoich wyrobów, gdyż nie ma żadnej konkurencji. Zauważmy jednak, że przedsiębiorstwa państwowe bardzo często zajmują się sprawami dotyczącymi organizacji państwa i tutaj faktycznie z powodu barier, przede wszystkim technicznych i organizacyjnych nie da się wprowadzić tak łatwo konkurentów (PKP, elektrownie, przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne).

Zdarza się jednak, że pewne przedsiębiorstwa aby zdobyć przewagę na rynku stosują praktyki monopolistyczne (a dzieje się to nawet na rynku konkurencji doskonałej) w celu wyeliminowania innych konkurentów. Praktyki takie jednak są zabronione ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów. Jakie zatem praktyki eliminujące konkurencję są zabronione?

Ustawa dzieli takie praktyki na wynikające z porozumień między firmami, do których należą:

  1. ustalanie, bezpośrednio lub pośrednio, cen (tzn. cen, jak również opłat o charakterze cen, marż handlowych, prowizji i narzutów do cen) i innych warunków zakupu lub sprzedaży towarów (tzn. rzeczy, jak również energii, papierów wartościowych i innych praw majątkowych, usług, a także robót budowlanych); 
  2. ograniczanie lub kontrolowanie produkcji lub zbytu oraz postępu technicznego lub inwestycji; 
  3. podział rynku zbytu lub zakupu; 
  4. stosowanie w podobnych umowach z osobami trzecimi uciążliwych lub niejednolitych warunków umów, stwarzających tym osobom zróżnicowane warunki konkurencji; 
  5. uzależnianie zawarcia umowy od przyjęcia lub spełnienia przez drugą stronę innego świadczenia, niemającego rzeczowego ani zwyczajowego związku z przedmiotem umowy; 
  6. ograniczanie dostępu do rynku lub eliminowaniu z rynku przedsiębiorców nieobjętych porozumieniem; 
  7. uzgadnianie przez przedsiębiorców przystępujących do przetargu lub przez tych przedsiębiorców i przedsiębiorcę będącego organizatorem przetargu warunków składanych ofert, w szczególności zakresu prac lub ceny;


oraz na praktyki nadużywające pozycji dominującej, do których należą:

  1. bezpośrednie lub pośrednie narzucanie nieuczciwych cen, w tym cen nadmiernie wygórowanych albo rażąco niskich, odległych terminów płatności lub innych warunków zakupu albo sprzedaży towarów; 
  2. ograniczenie produkcji, zbytu lub postępu technicznego ze szkodą dla kontrahentów lub konsumentów; 
  3. stosowanie w podobnych umowach z osobami trzecimi uciążliwych lub niejednolitych warunków umów, stwarzających tym osobom zróżnicowane warunki konkurencji; 
  4. uzależnianie zawarcia umowy od przyjęcia lub spełnienia przez drugą stronę innego świadczenia, niemającego rzeczowego ani zwyczajowego związku z przedmiotem umowy; 
  5. przeciwdziałanie ukształtowaniu się warunków niezbędnych do powstania bądź rozwoju konkurencji
  6. narzucanie przez przedsiębiorcę uciążliwych warunków umów, przynoszących mu nieuzasadnione korzyści (np. uzależnienie przyłączenia od nieodpłatnego przekazania przez podmiot przyłączany wybudowanych urządzeń należy uznać za narzucenie uciążliwych warunków,  które równocześnie przynosi przedsiębiorstwu energetycznemu nieuzasadnione korzyści); 
  7. podział rynku według kryteriów terytorialnych, asortymentowych lub podmiotowych. 


Podkreślmy jeszcze raz, że takie praktyki zachodzą właśnie na wolnym rynku, więc skoro wolny rynek dopuszcza do takich działań, oznacza to że nie działa on wcale tak dobrze, jak się to "wolnorynkowcom" wydaje. Dlatego między innymi potrzebne są tu regulacje odgórne.

Przejdźmy teraz do następnego typu konkurencji na rynku, czyli konkurencji monopolistycznej, rynku na którym swoją działalność gospodarczą prowadzi względnie duża liczba firm sprzedających podobne, ale nie identyczne produkty. 

Po pierwsze: mamy tu względnie dużą liczbę sprzedających.

Po drugie: jak już wcześniej wspomniano, produkty są podobne, ale nie identyczne

Po trzecie: sprzedający stosują konkurencję niecenową opartą na działaniach marketingowych (przede wszystkim w postaci promocji i reklamy)

Po czwarte: wejście na rynek jest względnie łatwe; podstawową barierą jest bariera ekonomiczna.

Właśnie rynek konkurencji monopolistycznej obejmuje produkty, które najczęściej widzimy w reklamach, czyli ciuchy, kosmetyki, meble, artykuły sportowe. Rzeczy, które nie są nam niezbędne do życia, ale jednak potrzebne. W związku z tym, że nie są one identyczne, a posiadają pewne różnicujące je cechy, właśnie tak duże znaczenie mają tu działania marketingowe, gdyż to one powodują zmianę zainteresowania produktem, czyli zmianę podaży i popytu na tym rynku.

No i na koniec oligopol, który składa się z niewielkiej liczby firm, które opanowały rynek danego produktu. 

Po pierwsze: mamy tu względną stabilność cen, narzucaną przez lidera

Po drugie: między firmami istnieje silna współzależność dotycząca wielkości produkcji, rynków zbytu i wielkości zysku

Po trzecie: wyroby są jednorodne, identyczne, jak na przykład stal (huty stali) abo cukier (cukrownie), a także niejednorodne jak samochody, telewizory (u mnie w zeszycie jeszcze są magnetowidy 😂😂😂) albo i firmy produkujące oprogramowanie komputerowe

Po czwarte: istnieją spore bariery wejścia na rynek, a mianowicie bariery ekonomiczne i techniczne

Po piąte: podobnie jak w przypadku konkurencji monopolistycznej, firmy konkurują między sobą za pomocą działań marketingowych.

I teraz po co ja to wszystko właściwie napisałam? A mianowicie po to, żebyście zrozumieli, że najważniejszymi czynnikami, różnicującymi poszczególne rodzaje konkurencji na rynku są bariery wejścia na ten rynek oraz informacja. Dlatego najważniejszymi czynnikami usuwającymi te bariery są edukacja, usługi medyczne, komunikacja i transport, bezpieczeństwo oraz dostęp do obiektywnych i rzetelnych informacji.

Nikogo chyba nie dziwi, że za wszystkie te dziedziny odpowiadają administracje państwowe, gdyż to rząd powinien dbać o to żeby każdy uczestnik rynku miał takie same szanse na zdrowie, edukację, komunikację z pozostałymi uczestnikami rynku oraz dostęp do informacji. I z takiej perspektywy każde działanie na określoną dziedzinę życia społecznego powinno być rozpatrywane. Nie czy to działanie będzie dobre czy złe z takiej czy innej perspektywy (ponieważ kategorie dobra i zła, czyli tak zwany "rząd dusz" jest często zdominowany przez religie, które powstały wiele wieków temu i nie zakładały nawet istnienia problemów, z którymi się obecnie zmagamy - i przykładanie tych systemów do współczesnych problemów jest co najmniej nieadekwatne), ale z perspektywy czy dane działanie doprowadzi do tego, że obywatel będzie bardziej świadomym i samodzielnym uczestnikiem rynku.

No nie oszukujmy się. Państwo utrzymuje się z naszych podatków. Z naszych pensji. Jeśli chce mieć większe dochody z naszych podatków, dzięki którym mogłoby sfinansować usuwanie tych barier, musi sprawić, żeby nam się opłacało pracować i żebyśmy chcieli pracować. Żebyśmy wszyscy dużo zarabiali.

Dlatego też nie uważam, żeby tak zwany "socjal" jako poduszka finansowa, od której każda osoba, której z takich a nie innych powodów nie powiedzie się na rynku, po takiej porażce mogła się zebrać w sobie, przemyśleć powody swojej porażki i następnie wzmocniona, mogła z powrotem na ten rynek wskoczyć, był czymś złym albo i niepotrzebnym.

Pozwolę sobie zwrócić uwagę na program "500+". Też nie jestem jego zwolenniczką, ponieważ uważam, że dystrybucja środków pieniężnych tylko i wyłącznie na podstawie czyjejś rozrodczości albo i wręcz płodności lub jej braku, jest czymś bardzo niesprawiedliwym i słusznie demotywującym.

Gdyby jednak zabrano te pieniądze rodzicom a w zamian za to zapewniono każdemu dziecku w wieku szkolnym dostęp do internetu i własny laptop (nie na spółkę z rodzeństwem), możliwość uczestnictwa w każdej wycieczce szkolnej, darmowy dostęp do kina i teatru, do kultury ogólnie, tak żeby w przyszłości taki obywatel z miłą chęcią korzystał z pracy ludzi kultury, z której znowu ludzie kultury się utrzymują, darmowy dostęp do żłobka i przedszkola, tak żeby rodzice mogli swobodnie i bez stresu uczestniczyć w rynku pracy, myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko.

Albo na przykład taka służba zdrowia. Dlaczego nie można podwyższyć całemu personelowi (nie tylko najlepiej wykształconym i wyspecjalizowanym lekarzom, ale i fizjoterapeutom, pielęgniarkom i salowym) wynagrodzenia, tak żeby nie opłacało się najlepszym zaraz po studiach wyjeżdżać z kraju, tylko żeby tu zostali, bo nie da się ukryć, że z powodu niskich pensji personelu że tak powiem "nielekarskiego", w zawodzie tym często zdarzają się osoby, które nigdy nie powinny mieć kontaktu z ludźmi.

Dlatego jeszcze raz podkreślam, że działań stymulujących gospodarkę w taki czy inny sposób, nie powinno się rozpatrywać "z prawa" czy "z lewa" tylko z perspektywy efektów jakich oczekujemy. 

I jeszcze raz podkreślam, że sprowadzanie dyskusji o gospodarce do podziału na "racjonalny" rząd i "zdemoralizowaną" i "wiecznie robiącą na złość" opozycję czy też "populistyczny, wiejski, niewykształcony" rząd i "wykształconą, europejską i kosmopolityczną" opozycję jest przede wszystkim bardzo szkodliwy.











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rękopis znaleziony w starych dokumentach

Zabawne jakie rzeczy można znaleźć wśród starych szpargałów, do których nikt normalny nie przywiązuje żadnej wagi. Można znaleźć na przykład taki kawalerski krzyż odrodzenia Polski. Niby nic nadzwyczajnego, bo przecież górnikom nadawano takie odznaczenia zawsze po 30 latach pracy i dlatego nazywany był orderem chlebowym, z racji tego że dawał on prawo do specjalnych dodatków do emerytury. Nie zmienia to jednak faktu, że moja babcia, kiedy mój dziadek przyniósł ten krzyż, wzniosła podobno oczy do nieba wzdychając: "Kolejny krzyż. A coś do tego dostałeś jeszcze?", na co mój dziadek odparł z zadowoleniem "Dyplom", nie rozumiejąc pewnie w ogóle nastawienia babci. No ale co jeszcze można znaleźć w takich szpargałach. Można znaleźć jeszcze świadectwa szkolne dziadków, które raczej nie odznaczały się wybitnymi osiągnięciami, co jednak nie przeszkodziło dziadkom w zrobieniu kariery zawodowej. Można znaleźć również świadectwa różnych działań hobbystycznych dziadkó...

O uprzejmości, życzliwości i dobrym wychowaniu słów kilka

Może na początek wprowadźmy definicję słowa "uprzejmość". Moja ulubiona definicja tego słowa (już nie pamiętam, gdzie ją wyczytałam) mówi o tym, że jest to postawa szacunku, życzliwości i taktu wobec innych osób, przejawiająca się w zachowaniu, mowie i gestach. Jest to cecha charakteru, która pozwala na nawiązywanie i utrzymywanie dobrych relacji z innymi ludźmi. Podstawowymi elementami uprzejmości są szacunek dla innych osób i ich odczuć, życzliwość i gotowość do pomocy, takt i umiejętność unikania konfliktów, a także umiejętność słuchania i zrozumienia innych oraz stosowanie grzecznościowych form i zwrotów. Odkąd pamiętam, zawsze zwracano mi uwagę na dobre maniery. Problem polegał na tym, że kiedy zachowywałam się zgodnie z tymi normami, często byłam przedrzeźniana i wyśmiewana, że jestem zbyt "ugrzeczniona" i "miła". Często też z tego powodu byłam, że tak powiem "zlewana". Kiedy mówiłam otwarcie, że czyjeś zachowanie mi nie odpowiada i że nie ...

Najmłodsza wyborczyni Janusza Korwina-Mikkego

  Najmłodszą wyborczynią Janusza Korwin-Mikkego w 2000 roku byłam ja. Gdybym teraz spotkała siebie osiemnastoletnią, potrząsnęłabym sobą i powiedziałabym jasno i wyraźnie. Sabrina, to, że teraz nie odróżniasz jeszcze poglądów liberalnych od konserwatywnych i wszyscy wokół Ciebie odżegnują się od Lewicy, bo Lewica to "stare, czerwone komuchy", to wcale nie znaczy, że musisz koniecznie zagłosować na szefa ówczesnej Unii Polityki Realnej, z którego światopoglądem nawet teraz się zupełnie nie zgadzasz. Nawet jeśli sama jeszcze o tym nie wiesz. Nawet jeśli otoczona jesteś ludźmi, którzy teraz za słuszne uważają prywatyzację służby zdrowia, edukacji i likwidację podatków, bo dzięki temu benzyna zamiast 3 złotych będzie kosztować 70 groszy (no bo przecież VAT i akcyza to zwykła kradzież, a wszyscy politycy to złodzieje). Wolny rynek przede wszystkim. W tamtym czasie nie było jeszcze powszechnego dostępu do Internetu, gdzie można by za pomocą takiego Latarnika wyborczego sprawdzić, d...