I znowu nie bardzo wiem od czego zacząć, gdyż temat zawarty w tytule jest dla mnie i bardzo osobisty i prywatny i bardzo emocjonalny. Nie da się ukryć, że nawet w mojej rodzinie Ślązaków, a nawet Chorzowian z dziada pradziada, w której żyłach płynie krew Pierwszych Ludzi (z Chorzowa) istnieje wiele sprzecznych głosów w tej sprawie. Czym tak na dobrą sprawę jest ten język, którym posługują się ludzie mieszkający na terenie górnośląskiej części Metropolii Górnośląsko-Zagłębiowskiej? Już w jednym z postów pisałam, że nawet mnie samej, jako magistrowi (który przeciwko magistrzyni na przykład nie miałby nic przeciwko) filologii polskiej ciężko jest jednoznacznie wypowiedzieć się po jednej ze stron konfliktu. No bo nie da się ukryć, że sposób w jaki wypowiadają się (niestety w przeważającej części) starsi mieszkańcy tego regionu, znacznie odbiega od polskiego języka literackiego. I wydaje mi się, że każdy Polak szczycący się posiadaniem wykształcenia średniego, obojętnie czy z matur...