No więc zacznijmy od tego, że już od dawna nie pracuję w korporacji. Z prawdziwą ulgą bezsensowne procesy i mapki, tworzone chyba dla samej idei wykazywania się, jako "wykazywania się" zmieniłam na "prawdziwe" przepisy "prawdziwych" ustaw i "prawdziwe" wytyczne "prawdziwych" urzędników. Bezsensowne ustalenia z klientem, na wzorcowy plan kont, a szkolenia pokazujące na kolejnych slajdach poszczególne składniki faktury i dokładnie omawiające ich znaczenie, na rozporządzenie ministra finansów. Jak jednak wiadomo, każdy kij ma dwa końce i w każdej pracy, nawet tej wymarzonej, znajdą się jakieś rzeczy nie do przejścia. I w mojej nowej pracy głównym problemem są klienci i ich firmy, a raczej brak elementarnej wiedzy tych klientów na temat funkcjonowania ich firm. Gdybym posiadała własną firmę, zależałoby mi na tym, żeby była ona w dobrej kondycji finansowej. Żeby uważano mnie za profesjonalistę. Tymczasem niektórym z tych moich klie...