Czyli innymi słowy, dlaczego nie podobał mi się "Najlepszy" Łukasza Palkowskiego. Często mi się zdarza, że rozbiegam się w osądach z większością krytyków, recenzentów filmowych czy też zwyczajnie z większością ogółu i nie raz, nie dwa, miałam już wrażenie, że chyba jednak oglądałam zupełnie inny film. Tak było na przykład z "Into the wild" Seana Penna, tak było z "Destrukcją" Jean-Marca Vallee i tak też było z "Toni Erdmann", a nawet z "Idą". A jak jest z "Najlepszym" w takim razie? Jest taka scena w tym filmie, którą wszyscy się zachwycają. A mianowicie scena w samochodzie, w której Janusz Gajos, grający Marka Kotańskiego, przekonuje Jerzego Górskiego, że wyjście z nałogu to nie jest takie "hop-siup", że żeby wyjść z tej choroby musi być (i tu używa słów, od których chyba wziął się tytuł filmu) najlepszy. I tak. Jest to subtelność szyta bardzo grubymi nićmi, która bardzo mi przeszkadzała w odbiorze tego ...